Na klimat Choszczówki
wpływa wiele czynników, w większości pozytywnych, ale nie o nich będzie mowa,
ale o tych negatywnych. A właściwie o jednym z nich. Konkretnie rzecz będzie o
bliskim sąsiedztwie Oczyszczalni Czajka. Jako światły obywatel rozumiałam i
nadal rozumiem konieczność istnienie tego typu miejsc, w których dla dobra
ogółu poświęca się dobro niektórych. I pogodziłam się, że znakiem rozpoznawczym
naszej stacyjki był nie tylko komunikat głoszący, że to koniec strefy biletowej,
ale również charakterystyczny nieprzyjemny zapach wdzierający się do pociągu po
otwarciu drzwi, przez zdecydowaną większość pasażerów nazywany spontanicznie
smrodem. Pytanie „Co tak śmierdzi?” rozlegało się jak pociąg długi i zatłoczony.
Pytanie dla mieszkańców Choszczówki
całkowicie retoryczne. Czajka śmierdzi.
Taka była ongiś
codzienność. Teraz też tak bywa, choć trzeba uczciwie przyznać, że rzadziej. Są
jednak takie miejsca, w których fetor jest wiecznie żywy. Między innymi wokół
ulicy o przepięknej nazwie. Chodzi o ulicę Czystej Wody. Piękna, przepiękna
nazwa. Mimo to ilekroć przechodzę lub przejeżdżam tą ulica w uszach pojawia mi
się inna nazwa: Ulica Wielkiego Smrodu w Imię Czystej Wody. Czyż nie jest
trafniejsza?
Obraz nardb8 z Pixabay
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz