poniedziałek, 23 lipca 2018

Żaby, mrówki, osy, nornice i seryjna morderczyni


Nie myślałam, że wraz z uzyskaniem statusu posiadaczki działki rekreacyjnej stanę się seryjną morderczynią. I nie chodzi mi bynajmniej o kilkanaście uśmierconych osobiście komarów. Moje działania mają, a w każdym razie będą miały, szerszy zakres. Bowiem tak dłużej być nie może.
Północno-zachodni kwartał działki zajęły nornice i co najmniej jeden kret. To tzw. Nornicolandia. Na tym terytorium walczy mój szanowny małżonek wyposażony w saperkę i cały asortyment nowoczesnych środków odstraszających i zniechęcających. Najbardziej interesująco przedstawia się wtykany w dziurę buczek na baterie regularnie wypychany przez żądnego ciszy kreta. Najgroźniej i chyba nie do końca ekologicznie wyglądają świece dymne. Sąsiadów z werandy wypędziły, nornice mają się dobrze.
Kwartał północno-wschodni to królestwo mrówek, czyli Mrówkolandia. Owady otaczają teren ogniska i są ewidentnie nieświadome grożących im niebezpieczeństw. Wieczorem w konfrontacji z ogniem ustępują pola, rano wracają. Posypałam teren solą, bo tak robiła kiedyś doświadczona w bojach na działce pracowniczej znajoma. Padało, sól wsiąkła w ziemię, a mrówki przetrwały. I o dziwo mnożą się jak szalone.
Południowo-zachodni kwartał, dość zacieniony i wilgotny, do republika żab, inaczej Żabolandia. Najbardziej przyjazna. Ożywia się nocą, choć jej obywatele i w samo południe potrafią zaskoczyć, wyskakując ni stąd ni z owąd, czyli zza krzaka. Żaby to ponoć przyjaciółki ogrodników. Tylko dlaczego się tak przyczajają, a potem straszą niosącego czajnik gorącej wody prawowitego właściciela działki, co grozi poparzeniem pierwszego stopnia? Nie żabie, rzecz jasna, tylko owemu właścicielowi.
Na koniec kwartał południowo - wschodni czyli państwo os, zwane Oslandią. I to jest właśnie miejsce mojej potencjalnej zbrodni. Osy są groźne, co być może trochę mnie usprawiedliwia, ale pewna nie jestem. Budują sobie gniazda w ziemi, czego dowodem śliczne żółte kopczyki, z okrągłą dziurką w środeczku, przez którą wlatują i wylatują sobie swobodnie. Oczywiście do czasu, czyli do momentu, aż zjawi się seryjny morderca, czyli ja. Z wężem przyłączonym do kranu i zacznie te ich kopczyki zalewać wodą. Albo z trucizną w dłoni, którą zacznie do tych kopczyków wsypywać. Albo z ….
Internet podsuwa seryjnemu mordercy wciąż nowe sposoby pokonania Oslandii. Na dodatek nie zagrożone karą więzienia i w tym dostrzegam wyższość działkowego mordercy nad pozostałą rzeszą zbrodniarzy. Tyle, że … tak jakoś głupio. To w końcu ich kwartał. Ich – czyli os. Co prawda zawłaszczony bezprawnie, ale skąd niby one, te małogłowe mają o tym wiedzieć. A zatem, zanim wcielę się w postać seryjnej morderczyni – bardzo proszę - podeślijcie mi sposoby humanitarnej walki z Oslandią. I przy okazji, coś dla mego małżonka, toczącego boje w Nornicolandii. Coś sugerującego niebożątkom, że na sąsiednich działkach będzie im lepiej niż u nas.
Ja póki co usunę się z pola walki do swego osadzonego na betonowych bloczkach zamczyska. Niestety drewnianego, więc na wszelki wypadek – proszę też o coś na korniki, kołatki i tym podobne. A o tych przedstawicielach fauny wszelakiej, co zamieszkali pod moim zamczyskiem, między bloczkami, spróbuję na razie nie myśleć.
Ilustracja- pixabay.com/pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz