Nie myślałam, że wraz z
uzyskaniem statusu posiadaczki działki rekreacyjnej stanę się seryjną
morderczynią. I nie chodzi mi bynajmniej o kilkanaście uśmierconych osobiście
komarów. Moje działania mają, a w każdym razie będą miały, szerszy zakres.
Bowiem tak dłużej być nie może.
Północno-zachodni kwartał
działki zajęły nornice i co najmniej jeden kret. To tzw. Nornicolandia. Na tym
terytorium walczy mój szanowny małżonek wyposażony w saperkę i cały asortyment
nowoczesnych środków odstraszających i zniechęcających. Najbardziej
interesująco przedstawia się wtykany w dziurę buczek na baterie regularnie
wypychany przez żądnego ciszy kreta. Najgroźniej i chyba nie do końca
ekologicznie wyglądają świece dymne. Sąsiadów z werandy wypędziły, nornice mają
się dobrze.
Kwartał północno-wschodni to
królestwo mrówek, czyli Mrówkolandia. Owady
otaczają teren ogniska i są ewidentnie nieświadome grożących im
niebezpieczeństw. Wieczorem w konfrontacji z ogniem ustępują pola, rano
wracają. Posypałam teren solą, bo tak robiła kiedyś doświadczona w bojach na
działce pracowniczej znajoma. Padało, sól wsiąkła w ziemię, a mrówki
przetrwały. I o dziwo mnożą się jak szalone.
Południowo-zachodni kwartał,
dość zacieniony i wilgotny, do republika żab, inaczej Żabolandia. Najbardziej
przyjazna. Ożywia się nocą, choć jej obywatele i w samo południe potrafią
zaskoczyć, wyskakując ni stąd ni z owąd, czyli zza krzaka. Żaby to ponoć
przyjaciółki ogrodników. Tylko dlaczego się tak przyczajają, a potem straszą
niosącego czajnik gorącej wody prawowitego właściciela działki, co grozi
poparzeniem pierwszego stopnia? Nie żabie, rzecz jasna, tylko owemu
właścicielowi.
Na koniec kwartał południowo -
wschodni czyli państwo os, zwane Oslandią.
I to jest właśnie miejsce mojej potencjalnej zbrodni. Osy są groźne, co być
może trochę mnie usprawiedliwia, ale pewna nie jestem. Budują sobie gniazda w
ziemi, czego dowodem śliczne żółte kopczyki, z okrągłą dziurką w środeczku,
przez którą wlatują i wylatują sobie swobodnie. Oczywiście do czasu, czyli do
momentu, aż zjawi się seryjny morderca, czyli ja. Z wężem przyłączonym do kranu
i zacznie te ich kopczyki zalewać wodą. Albo z trucizną w dłoni, którą zacznie
do tych kopczyków wsypywać. Albo z ….
Internet podsuwa seryjnemu
mordercy wciąż nowe sposoby pokonania Oslandii. Na dodatek nie zagrożone karą
więzienia i w tym dostrzegam wyższość działkowego mordercy nad pozostałą rzeszą
zbrodniarzy. Tyle, że … tak jakoś głupio. To w końcu ich kwartał. Ich – czyli
os. Co prawda zawłaszczony bezprawnie, ale skąd niby one, te małogłowe mają o
tym wiedzieć. A zatem, zanim wcielę się w postać seryjnej morderczyni – bardzo
proszę - podeślijcie mi sposoby humanitarnej walki z Oslandią. I przy okazji,
coś dla mego małżonka, toczącego boje w Nornicolandii. Coś sugerującego
niebożątkom, że na sąsiednich działkach będzie im lepiej niż u nas.
Ja póki co usunę się z pola
walki do swego osadzonego na betonowych bloczkach zamczyska. Niestety
drewnianego, więc na wszelki wypadek – proszę też o coś na korniki, kołatki i
tym podobne. A o tych przedstawicielach fauny wszelakiej, co zamieszkali pod
moim zamczyskiem, między bloczkami, spróbuję na razie nie myśleć.
Ilustracja- pixabay.com/pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz