poniedziałek, 25 września 2023

Jest takie miejsce w Warszawie



Tekst powstał lata temu. Tak było. Czy tak jest nadal? 
Zielona Białołęka i jej wspaniała Choszczówka. Niska zabudowa, bliskość lasu, liczne szlaki spacerowe, sąsiedztwo dzików i saren. Szczęśliwi mieszkańcy. Można im tylko pozazdrościć, że tu właśnie znaleźli swoje miejsce na ziemi.
Co z tego, że nie mają ani jednej porządnej drogi? Dziury i wertepy to w końcu polska specjalność. Nic w tym niezwykłego. A jak im samochód nawali, to i tak są w dobrej sytuacji, bo na miejscu znajdą mnóstwo warsztatów naprawczych.
Jest też komunikacja kolejowa. Ze stacji Warszawa – Choszczówka można w dobrym tempie dojechać do samego centrum. A że pociągów ubywa? Trzeba się cieszyć, że w ogóle jakieś jeżdżą. Zawsze może być gorzej. A przy okazji, wbrew powszechnej opinii, decyzja o likwidacji większości weekendowych połączeń jest słuszna i działa wyłącznie na korzyść mieszkańców Choszczówki. Gdzie znajdą lepsze miejsce na świąteczny relaks niż u siebie?
Chyba, że przeszkadza im smród z nowoczesnej, w pełni hermetycznej, oczyszczalni CZAJKA, dumy Pani Prezydent Warszawy. Co to zresztą znaczy, że przeszkadza? Do smrodu można się przyzwyczaić. To w końcu wizytówka Zielonej Białołęki. A już kompletnie niezrozumiałe są skargi na to, że mocniej cuchnie nocą. Trzeba po prostu zamykać okna. Notabene,  gdzie znajdziesz lepszy widok niż ten, kiedy to na stacji Choszczówka otwierają się drzwi pociągu, a pasażerowie zgodnie zatykają nosy. Znak firmowy przystanku.
Są i inne atuty tego wspaniałego miejsca. Nocą dymi i furczy komin nowoczesnej, wszechstronnie monitorowanej (co prawda dopiero w bliżej nieokreślonej przyszłości) spalarni. Można podziwiać obłoki pary, i pewnie nie tylko pary, unoszące się nad okolicą. Jedyną przeszkodą w kontemplacji są wiatry wschodnie, bo wtedy Czajka zapyla przeciwną stronę świata. Mieszkańcy Choszczówki jakoś tego nie rozumieją.  Wolą te właśnie wiatry. Twierdzą, że wschodni wiatr to przyjaciel Choszczówki, zaś zachodni to jej wróg. Ponoć jest już przygotowana petycja, by herbem Choszczówki uczynić Różę Wiatrów.
I na koniec jeszcze jedna wyjątkowa atrakcja Choszczówki. Nad torami dzielącymi ją na pół wybudowano wspaniały wiadukt. Bez wind i bez schodów, czyli bez sensu. Ale to pozory. Wszystko jest przemyślane. Zadbano w ten sposób o kondycję mieszkańców i o ich pełen powrót do natury. Z wiaduktu skorzystać się nie mogą, a zatem, chcąc się przedostać na drugą stronę torów, muszą dokonać tego na czworakach, korzystając ze specjalnie w tym celu zaplanowanego przejścia dla zwierząt. No i ku uciesze gawiedzi żwawo raczkują, młodzi i starzy, aż miejscowym dzikom szczęki ze zdziwienia opadają. One tam wolą tradycyjnie, na skuśkę, przez tory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz