sobota, 13 grudnia 2025

Nie żyje Magda Umer

To było wiosną 2017 roku. Wspaniałe spotkanie ze wspaniałą Artystką. U nas. Na Scenie Przystanku Choszczówka. Dzisiaj smutna godzina pożegnania. Magda Umer nie żyje.  Z nami zostaną Jej piosenki i wspomnienia magicznych chwil dzięki niej przeżytych. 

 „Bezsenna noc”, czyli Magda Umer i Bogdan Hołownia na Przystanku Choszczówka

W czwartek, 22 marca, mieliśmy na Choszczówce wyjątkowe powitanie wiosny, czyli „koncert na głos i fortepian” w wykonaniu wspaniałych artystów Magdy Umer i Bogdana Hołowni. Ta pierwsza w tym roku odsłona Przystanku pogodziła pokolenia i epoki. Do Dzikiego Zakątka przybyli młodzi, starsi i najstarsi miłośnicy dobrej piosenki, a owe dobre piosenki też były zróżnicowane wiekiem: młode, starsze i najstarsze. Magda Umer „jak to dziewczyna” poczynała sobie przewrotnie, bo z jednej strony - przeżyte przez siebie lata i wiek wykonywanych piosenek skrupulatnie liczyła, a z drugiej strony - wyglądała niezmiernie młodo i niezmiennie ślicznie. „La la la la la - jak to dziewczyna”.

Tak naprawdę to był koncert wielu artystów. Był z nami i Wojciech Młynarski, i Ewa Demarczyk, i Agnieszka Osiecka, i Maria Czubaszek, i Mira Zimińska, i Jeremi Przybora, i Jerzy Wasowski. I wielu, wielu innych. Wszyscy oni byli wśród nas, w Dzikim Zakątku, na naszym Przystanku, przywołani nie tylko piosenkami i opowieściami Magdy Umer, ale i naszymi wspomnieniami. Tak, jak każdy z nas ma swoją własną historię, tak i piosenki mają swoje koleje losu, i jedno z drugim się splata. Słuchając piosenek przywołujemy wspomnienia, wracamy pamięcią do lat minionych. Nostalgia staje się wszechobecna.

Będzie smutno i z piosenki na piosenkę smutniej – wieściła artystka. Ale, jak się okazało, ten smutek był całkiem przyjemny. Wirtuozeria i wrażliwość Bogdana Hołowni, delikatność i precyzja Magdy Umer – wspaniałe połączenie, które nikogo nie pozostawiło obojętnym. No i jeszcze, rzecz warta odnotowania, dobre emocje płynęły ze sceny i udzielały się publiczności. Ciekawe zjawisko, im smutniejsze piosenki, tym bardziej pogodne stawały się nasze oblicza. Widać prawdą jest, że „czas uczy nas pogody”.

W przerwie, jak zwykle, oblegaliśmy bufet, wyjątkowo chętnie kupowaliśmy płyty, w tym tę najnowszą spółki Hołownia – Umer. I cieszyliśmy się, że Przystanek trwa i trzyma się dobrze. Na koniec były bisy, a także portrety namalowane i sprezentowane artystom przez Błażeja Małczyńskiego. Magda Umer wyraziła zadowolenie z podobizny, natomiast polski De Niro, bo tak ponoć jest przez zaprzyjaźnione osoby nazywany Bogdan Hołownia, stwierdził, że na portrecie wygląda jak Louis de Funès.  Niestety nie wiem, czy to znaczyło: jest dobrze, czy jest źle?

Wracając po koncercie, zastanawiałam się: kogo dziś czeka bezsenna noc? Bezsenna nie dlatego, że: „W każdym domu - w Warszawie, w Kopenhadze, w Londynie/W Nowym Jorku, w Paryżu, nawet w Tokio - czy wiesz/Pęka serce z miłości jakiejś biednej dziewczynie/Więc na ….(Choszczówce) tak musi być też”. Ale dlatego, że usłyszane piosenki i związane z nimi wspomnienia spać nie pozwolą. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz