Pada. Przysłowie mówi, że jak styczeń zachlapany, to lipiec zapłakany. Na szczęście pada
śnieg. Deszczu nie ma prawie wcale. Jest nadzieja na suchy lipiec.
W pociągu SKM, którym
zmierzam w kierunku prawdziwej stolicy, dowiaduję się, że kiedyś, czytaj: w
młodości wypowiadającej się na ten temat pasażerki, opłacało się kończyć
studia, bo jak je skończyłeś, to miałeś pracę. Kiwam sobie wewnętrznie głową:
tak właśnie było. Na Wydziale wisiało aż 5 ogłoszeń i jak się po wakacjach
okazało te 5 ogłoszeń wystarczyło. Wszyscy znaleźli pracę. Jedna osoba
nawet znalazła pracę z ogłoszenia.
Przesiadam się do
tramwaju i dziwię, dlaczego nie jedzie. Za chwilę otrzymuję wyjaśnienie. Trwa
przekazywanie pojazdu. Kierowca kończący pracę informuje kolegę, pracę
zaczynającego, że z pojazdem jest w porządku, tyle, że standardowo, musisz
uważasz, w zakładzie nie mają smaru. Resztę podróży przebywam w stanie lekkiego
napięcia, bo cały czas próbuję odgadnąć, czego to nie posmarowano i czym
to grozi. Poza tym pełen komfort. Ludzi nie tak dużo. Są miejsca
siedzące. Dwa zajęte przez masywnych reprezentantów płci męskiej. Jeden
prowadzi, mocno donośnym głosem, rozmowę telefoniczną z dziewczyną. Ni mniej,
ni więcej, właśnie ją rzuca. Drugi wspiera go w tej decyzji. - Dobrze
robisz. Kilka kilometrów dalej – telefon. Dziewczyna nie daje się rzucić,
sądząc po reakcji ukochanego, ma argumenty, chce skłonić go do zmiany decyzji.
On jest jednak twardy, nadal ją rzuca, ale obiecuje, że pomyśli. Wiadomo: styczeń,
styczeń wszystko studzi – ziemię, bydło, ludzi.
Na Choszczówkę też wracam
SKM-ką. Marzy mi się gorąca herbata. Jak by nie było: ciepła izba
marzeń szczytem i tak jakoś mija styczeń. Naprzeciw siada dwóch
młodzieńców, wiek bliski pełnoletniości. Jeden opowiada drugiemu, że rano
rozstał się z dziewczyną. Na dworcu. Powiedział jej, że wszystko skończone.
Drugi nie jest zbyt zaskoczony, ale automatycznie pyta: No i? Odpowiedź jest krótka: Chyba jej za bardzo nie zależało, bo nic nie powiedziała. I to by było na
tyle. Przez resztę naszej wspólnej podróży panowie, co prawda, nie milczą.
Rozmawiają, a jakże, i to z ogromnym zaangażowaniem, o strategii w
jakiejś im tylko znanej nowej grze komputerowej. Z każdym kilometrem upewniam
się, że jej, czyli owej gry, szybko nie porzucą. Bo to jest
prawdziwe uczucie, autentyczna miłość i basta.
Cieszę się Ewo, że Cię odnalazłam.
OdpowiedzUsuńA ja jestem jeszcze w tym samym miejscu.
Pojęcia nie mam, co to za pociąg SKM. Obrazek z relacji w przedziale doskonale uchwycony. Psychologiczne podglądanie?
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
SKM - Szybka Kolej Miejska. Takie warszawskie metro naziemne. Pozdrawaiam noworocznie.
OdpowiedzUsuń