Siedzę na dworcowej ławeczce i czekam na pociąg. Trochę zimno. Trochę nudno. Na szczęście coś zaczyna się dziać. Obok mnie siada nieznajoma pani z nieznajomym panem. Zrobiło się, co prawda, ciasnawo, ale za to ciekawie. Nieznajomi toczą rozmowę. Okazuje się, że pies pogryzł siedzącą obok mnie panią. Jakiś czas temu. To był obcy pies.
Pies
był na spacerze. Nieznajoma pani też spacerowała. Nie dowiedziałam się, dlaczego
pies ją pogryzł. Nieznajoma pani tego nie powiedziała. Nic psu nie zrobiła, a
on dotkliwie ją pogryzł - twierdziła. Teraz pani nie wie, jak zdobyć
informację, czy pies był szczepiony. Wezwana Straż Miejska stwierdziła, że to
nie jej sprawa. To sprawa tej pani. To ona, jak jej na tym zależy, powinna
przeprowadzić stosowne śledztwo. Oni, nawet jeśli znają właścicieli psa, nie
mają takiego obowiązku. Nieznajoma pani ma problem, bo właściciele psa
odmawiają współpracy, a ona jest nieco słabego zdrowia. Ma problemy z
odpornością i niepotrzebne zastrzyki przeciw wściekliźnie są jej jeszcze
bardziej niepotrzebne niż innym zdrowszym od niej obywatelom III
Rzeczypospolitej. Nieznajoma pani jest całkowicie bezradna.
No
i co? No i pstro. Tyle podsłuchałam, a właściwie wysłuchałam. Zresztą nie
tylko ja, bo relacja była głośna. Tyle, że mnie bardzo sprawa zainteresowała.
Chętnie bym temat pogłębiła, dopytała o szczegóły, o stosowne procedury, ale
jak tu zaczepiać obcych ludzi? Co to ja jestem - pies na spacerze? A poza tym
pociąg wreszcie przyjechał.
Sprawa jest beznadziejna, jeśli nie znamy właścicieli psa. Jej (pani) działanie powinno się skupić na ich znalezieniu, co wprawdzie wymaga trochę czasu, ale nie jest niemożliwe. Pozostają jej dwie inne możliwości, poddać się szczepieniu, dziś to już nie są bolesne zastrzyki w brzuch, albo o sprawie zapomnieć. Bądźmy szczerzy, prawdopodobieństwo, że pies był wściekły w dużej aglomeracji miejskiej, jest minimalne, jeśli nie zerowe. Co innego na obrzeżach lasów.
OdpowiedzUsuńMiła informacja o tym, że te zastrzyki już nie są takie bolesne, bo u nas w okolicy spotyka się co i rusz pieski bez właścicieli.
OdpowiedzUsuń