środa, 13 czerwca 2018

Andrzej Stasiuk w Galerii B. S.



Wczorajszym gościem Galerii B.S. był Andrzej Stasiuk, prozaik i eseista, urodzony w Warszawie, w Choszczówce wzrastający i stąd wyruszajcy w wielki świat, aktualnie mieszkający w Wołowcu w Beskidzie Niskim. Hodowca 6 owiec. Do tylu się w każdym razie, zapytany, doliczył.  Czarnych owiec.

Frekwencja na spotkaniu była niezła, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w tym samym czasie nasza narodowa reprezentacja piłkarska rozgrywała transmitowany przez telewizję mecz z Litwą. Prelekcji nie było. Była rozmowa. Niełatwa, myślę, dla Andrzeja Stasiuka, jako że wśród publiczności były nie tylko obce mu osoby, ale również ludzie bliscy, przyjaciele i koledzy z młodości, dawni sąsiedzi. Takie mieszane audytorium bywa trudne. Dlatego jestem pełna podziwu dla Gościa Galerii i dla Basi Stelmach – Gospodyni, która spotkanie z Gościem poprowadziła. Było naturalnie i ciekawie.  

To już drugie spotkanie z Andrzejem Stasiukiem w Galerii i być może dlatego mniej rozmawiano o jego twórczości literackiej, a więcej o jego dokonaniach w świecie muzyki. Tak się bowiem złożyło, że całkiem niedawno Andrzej Stasiuk nagrał  z ukraińskim zespołem Haydamaky płytę z wierszami Adama Mickiewicza. Oni, czyli Haydamaky, grają i śpiewają, on recytuje, a właściwie melorecytuję, śpiewa i rapuje.

Na płycie znalazły się sonety krymskie, w tym wspaniałe zagrane, wyśpiewane i wyrecytowane „Stepy Akermańskie”. Piszę o tym z pełnym przekonaniem, bo utworu kilka razy słuchałam. Swoją drogą, wyjątkowo dobrze w te upalne czerwcowe dni, odbiera się te analizowane do znudzenia w czasach szkolnych mickiewiczowskie opisy: „Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu/Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi/Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi/Omijam koralowe ostrowy burzanu”. Zainteresowanych informuję, za Ciocią Wikipedią, że: „burzan (ukr. Бур'ян – burján) – to wysokie, bujne zarośla roślin zielnych, złożone głównie z chwastówostów i łopianów, występujące dawniej na stepach ukraińskich.

Wracając do spotkania w Galerii: Andrzej Stasiuk czytał nam Mickiewicza, opowiadał o powstawaniu płyty i jej promocji, o koncertach, które zdominowały jego teraźniejszość,  i o powieści, którą mimo koncertowania próbuje skończyć. Odpowiadał na pytania publiczności, również na to, zadane przez Basię Stelmach: dlaczego dotąd nic nie napisał o Choszczówce i czy kiedyś napisze? Odpowiedź była wymijająca, choć dająca nadzieję. Może kiedyś, kiedy tematów zabraknie. Może będzie z nim tak, jak z wieloma pisarzami u schyłku życia, którzy wyczerpawszy w swej twórczości inne wątki tematyczne, wracają do obrazów z dzieciństwa. Teraz nie ma na to czasu. - Jestem gwiazdą rocka –  oznajmił. 

Autoironia oczywista. Niemniej, już tak bardziej na serio, Andrzej Stasiak przyznał, że jest bardzo zadowolony z udziału w mickiewiczowskim projekcie i bardzo dumny z płyty; że koncerty to dla niego szalona przygoda i duże wyzwanie. Już to zresztą kiedyś swoim czytelnikom wyjaśnił: „Do muzyki trzeba mieć cierpliwość. To jest zajęcie dla ludzi z charakterem. Pisać może każdy”.

Wracając do płyty: "Reduta Ordona" też się na niej znalazla. 

3 komentarze:

  1. Szkoda, że nie wiedziałam o tym spotkaniu. W końcu do Choszczówki nie mam daleko. A Stasiuka bardzo cenię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba zacznę w takim razie zamieszczać z wyprzedeniem informacje o wydarzeniach w naszej Choszczówce. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń