Był taki okres, że Elektryczne Gitary gościły w moim domu
i uchu regularnie. Dzieciaki uwielbiały ten zespół. Znały cały repertuar, a mój
nieźle grający na gitarze bratanek włączył niektóre z ich utworów do swoich występów. Towarzyszyły więc nam w czasie spotkań przy ognisku i w wakacje
spędzane na żaglach.
Jednego z dzieł Elektrycznych Gitar używałam dość regularnie jako środka
wychowawczego wobec syna. Cytowałam, podśpiewywałam, nawet stosowną płytę
kupiłam - niestety nieskutecznie. Rzecz jasna chodzi o całkowicie autorskie,
być może retrospekcyjne, dokonanie Jakuba Sienkiewicza: „Przewróciło się niech leży/cały luksus polega na tym/że nie muszę go
podnosić/ będę się potykał czasem/będę się czasem potykał/ ale nie muszę
sprzątać”.
W czasie wczorajszego wieczornego
koncertu na Scenie Przystanku
Choszczówka Kuba Sienkiewicz zagrał i zaśpiewał to, czego sądząc po
reakcjach publiczności, oczekiwano. Oklaski z utworu na utwór narastały. Poziom
podśpiewywania, od czasu do czasu przez Artystę regulowany, również nabierał
mocy. W rankingu aplauzu (mierzyłam)
wygrało: „I co ja robię tu (u-u, co ty
tutaj robisz)”. Nie dziwares. Takie
słowa, jak: „Już każdy powiedział to, co
wiedział/Trzy razy wysłuchał dobrze mnie/Wszyscy zgadzają się ze sobą/A będzie
nadal tak jak jest” przemawiają do serc i wyobraźni bodaj każdego. Niestety, wciąż aktualne.
Mnie osobiście bardzo spodobała się, jakoś do tej pory przeze mnie przeoczona,
piosenka Bienia i Sienkiewicza o dramatycznym życiu Marymonckiego Johna: „To on to on to on/Szczękoblaszakowiec Dżon/To
on to on to on/To Marymoncki Dżon”.
Pouczające są, swoją drogą, te teksty
Sienkiewicza. Kuby Sienkiewicza, rzecz jasna. Henryka zresztą też są pouczające,
ale nie o nim teraz mowa.
Przykłady? Ot choćby porada
wizerunkowa: noś długie włosy. I jeszcze jedna: nie zapuszczaj wąsów ani brody.
Bardzo trafne. Nieco za łagodnie w ustach neurologa wybrzmiewa zalecenie
wstrzemięźliwości alkoholowej, bo dotyczy tylko czterech dni tygodnia, ale
dobre i to. „Nie pij Piotrek/ nie pij w
piątek/Piątek zły jest na początek” itd. Jeszcze poniedziałek, środa i
czwartek są dniami abstynenta. Za to we wtorek, sobotę i niedzielę: hulaj duszo
i śpiewaj: „(…) jawohl jawohl ich liebe
alkohol”.
Z serii utworów geriatrycznych
(określenie Artysty), wykonanych w trakcie koncertu, na uwagę zasługuje piosenka
„Ars Longa, Vita Brevis” Jana Krzysztofa Kelusa, wielce refleksyjna, o ludzkiej
krótkowieczności, czyli o tym, że za mało nam dni, że nie starcza nam lat.
Pozwolę sobie fragment zacytować, bo wyjątkowo przewrotny: „Żył, był Tutko Jan, zwyczajny
profesor/Doktor gerontolog, żył lat dziewięćdziesiąt/Żył lat prawie sto, ten
profesor Tutko/Lecz gdy konał szepnął, że/Było jednak krótko”. Brzmi smutno,
zwłaszcza, że średnio żyje się jeden raz, o czym Artysta, chyba złośliwie, przypomniał.
I na zakończenie jeszcze jeden fragment, w zasadzie optymistyczny: „Wiatry wieją, drzewa szumią/Ci umieją, tamci
umią/Jednym dobrze, drugim źle/Jeszcze wszystko czeka cię”.
Majowy Przystanek za
nami. Czekamy na następny.
Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
Usuń