środa, 5 maja 2021

ELA OD JOGI. WSPOMNIENIE

 


W skrzynce na listy znalazłam ulotkę zachęcającą do udziału w kursie tańców Latino solo, i w ogóle do zrobienia czegoś miłego dla siebie.  Był podany kontakt mailowy, więc wysłałam liścik z zapytaniem, czy 40 plus, wskazujące na przedział wiekowy pań, do których adresowana jest oferta,   należy rozumieć  szeroko, bez górnych granic. Odpowiedź była pomyślna, więc poszłam na pierwsze zajęcia, potem na drugie. Na początku ćwiczyłyśmy we dwie, Ela, pomysłodawczyni i organizatorka kursu, i ja. Potem dołączyły kolejne panie, a właściwie dziewczyny, bo tak Ela o nas mówiła.  Serdeczność Eli, życzliwość, zainteresowanie każdą zjawiająca się na zajęciach osobą były niezwykłe. Jej dom przy Wadowickiej, w którym prowadziła firmę i urządziła rozwijające się prężnie Studio Choszczówka. Joga & Fitness, był domem otwartym, w przenośni i dosłownie. Bywało tak, że drzwi się nie zamykały, bo wciąż ktoś przybywał, więc Ela ich po prostu nie zamykała.

Pomysły pączkowały. Na początku były tańce, ale już za chwilę pojawiła się oferta jogi dla początkujących i hatha jogi, która mnie urzekła. Z miesiąca na miesiąc działo się coraz więcej i coraz więcej osób odwiedzało studio Eli.  Studio bowiem kusiło. Była i Zumba, i Tai-Chi, i akcja Zdrowy Kręgosłup, i pilates, i masaże.  Było też kilka prywatnych spotkań, na poły towarzyskich, na poły poświęconych jakiemuś ważnemu tematowi. I wszystko to okraszone Eli ciepłem i entuzjazmem.  Czasem coś nie wypalało, nie było zainteresowania, ale Ela się nie poddawała, szukała dalej. W pewnym momencie udało się jej nawet przyciągnąć reprezentantów płci męskiej, co prawda nielicznych.  Wraz z ofertą zmieniały się sale ćwiczeń. Było coraz przestronniej, wygodniej i ładniej.

Nie wiem, czy Eli się to wszystko opłacało w sensie finansowym, podejrzewam, że kompletnie nie. Robiła, co mogła, by zajęcia odbywały się regularnie, by każda z nas dobrze się na nich czuła, by znalazła coś dla siebie. Cały czas podkreślała, że robi to również dla siebie. Miała pomysł na jesień życia. Dla siebie i innych. Miała entuzjazm. My, uczestniczki zajęć, zarażałyśmy się jej zapałem, byłyśmy, jesteśmy i będziemy Eli wdzięczne za wciągnięcie nas w aktywne dążenie do harmonii ciała i umysłu. Eli udało się stworzyć miejsce „o wyjątkowej atmosferze”, wykreować niepowtarzalny, kameralny klimat spotkań i ćwiczeń.

Wiem, że bywało jej trudno, ale, jeśli się skarżyła na cokolwiek, to krótko i konkretnie. Nawet w chorobie. Ważniejsi byli inni ludzie, im poświęcała swoją uwagę.

Elu, do końca życia, wyciągając matę do ćwiczeń, będę myślała o Tobie. I żałowała, że nie będziesz ćwiczyć na sąsiedniej macie. W Choszczówce bardzo nam Ciebie brakuje.

Pamięci Eli Dąbrowskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz