czwartek, 6 maja 2021

O BOBRZE WĘDROWNIKU

 


Gdyby nie ten bóbr wędrujący wczoraj późnym wieczorem wzdłuż torów przez Choszczówkę, kąpiący się w kałuży przy Piwoniowej, to bym pewnie tego wszystkiego nie wiedziała. Ciekawa jestem, kto jeszcze, drodzy Sąsiedzi, spotkał go na swej drodze. Bóbr szedł w kierunku centrum. Może na Żerań, a może chciał ulicą Mehoffera dotrzeć do Wisły.

Martwiąc się losem tego świeżo poznanego bobra - wędrownika zaczęłam szperać w Internecie i dowiedziałam się, że całkiem niedawno Arkadiusz Siembida, regionalny dyrektor ochrony środowiska w Warszawie wydal zarządzenie zezwalające na „(…) czynności podlegające zakazom w stosunku do bobra europejskiego (Castor fiber), zwanego dalej »bobrem«, w zakresie obejmującym umyślne płoszenie, umyślne niepokojenie, umyślne zabijanie oraz przetrzymywanie, posiadanie, zbywanie, oferowanie do sprzedaży, wymianę, darowiznę, wywożenie poza granicę państwa okazów zabitych osobników”.

Zarządzenie, przyznacie, brzmi karkołomnie. Zezwala się na robienie tego, co tak naprawdę podlega zakazowi. Ale niezależnie od tego, jak to brzmi, oznacza, że wydano zgodę na odstrzał bobrów, konkretnie 1465 bobrów. Tu, u nas, na Mazowszu. Myśliwi mają na to trzy lata i mogą to robić w miejscach, w których bobry czynią znaczące szkody.

Postanowiłam poczytać o tych szkodach. Degradacja pastwisk. Niszczenie, a konkretnie zgryzanie zadrzewień. Deformacja koryt rzecznych. Mój bóbr - wędrownik też pewnie ma co nieco na sumieniu, ale czy to powód, by go unicestwić? Tak sobie ufnie wędrował. I na dodatek całkiem dobrze mu z oczu patrzyło. Zresztą, jak przekonuje Stowarzyszenie Nasz Bóbr, bobry są pożyteczne, bo tworzą nowe wilgotne siedliska i małe zbiorniki retencyjne.  Są naszymi sojusznikami w walce z suszą. Czy nie lepiej byłoby je zatem gdzieś przenieść zamiast zabijać? Podobno się nie da, bo przenoszenie jest mało skuteczne, za to bardzo kosztowne.

Mój znajomy bóbr, na szczęście, o tym nie wie. I wędruje wytrwale, szukając miejsca na udane życie.

2 komentarze: