poniedziałek, 6 czerwca 2022

33 ODSŁONA SCENY PRZYSTANKU CHOSZCZÓWKA

 


Kto chciał i mógł, ten spędził ostatni czwartkowy wieczór w Dzikim Zakątku.  I z pewnością nie żałował. Bo i tym razem na Przystanku Choszczówka wysiadł muzyk nie byle jaki, bo to i gitarzysta, a właściwie multiinstrumentalista, i kompozytor, i poeta, i piosenkarz, czyli Postman z Ukrainy. Bardzo młody, bardzo ekspresyjny, na przemian nieśmiały i zuchwały, powściągliwy i szalony. Śpiewał po angielsku, po ukraińsku i najmniej po polsku. Z powodu tego „najmniej” Artysta musiał to, czego było więcej, na polski tłumaczyć, jako że nie wszyscy byli „na bieżąco z angielskim i ukraińskim”. Choć tłumaczył przeuroczo, ja osobiście jeszcze mniej rozumiałam, ale wysiłek tłumacza doceniłam.

Podobało się. Była muzyka, były wzruszające słowa, była rozmowa z publicznością, a w niej Ukraina. I ta sprzed wojny, i ta wojną ogarnięta. I nadzieja, że ten okrutny dla ojczyzny Postmana czas w końcu przeminie.

Warto wspomnieć, że Artysta część swoich honorariów koncertowych przekazuje regularnie na pomoc Ukrainie. Organizatorzy Przystanku poszli w jego ślady, jako że wpływy z koncertu, a także zebrane  na koncercie datki, zostały przekazane do PAH na wsparcie dla Ukrainy.

A poza tym było jak zawsze na Przystanku. Czyli było nastrojowo, nie tylko z powodu świec, było wspólnotowo, bo publiczność lubi to miejsce i lubi siebie nawzajem, był portret Postmana wykonany przez Błażeja Małczyńskiego, było zbiorowe zdjęcie Artysty z publicznością.  I, jak to zwykle w Dzikim Zakątku, było co zjeść i wypić.  

I jeszcze donoszę, że pseudonim Artysty nie jest przypadkowy, jako że jego prawdziwe nazwisko to Kostiantyn Pocztar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz