Czwartek. 14 września. Kolejne wydarzenie
na Scenie Przystanku Choszczówka. Grzech Piotrowski Trio, czyli
Grzech Piotrowski – saksofon, Michał Zaborski – altówka, Michał Salamon –
piano. Wieczorową porą w Dzikim Zakątku – stosownie, bo nastrojowo. Tłum
dość gęsty. Twarze znane, czyli drodzy sąsiedzi dopisali – myślę. Są i twarze
nieznane. Może tzw. przyjezdni, a może po prostu sąsiedzi właśnie debiutujący
na widowni Przystanku? Bufet dobrze zaopatrzony.
Zaczyna się z pewnym opóźnieniem, więc
jest czas, by dowiedzieć się, co tam słychać u sąsiadów, co w trawie piszczy,
jakie nastroje dominują na Choszczówce w
tym gorącym przedwyborczym okresie? Funkcja integracyjna Przystanku, jak
zwykle, spełniona. Potem ważna już tylko
była Scena i wspaniały koncert.
Od pierwszych dźwięków wiedziałam, że to
będzie dobra muzyka. I rzeczywiście taka była. Z minuty na minutę było coraz
piękniej. Do pełnego szczęścia brakowało mi tylko możliwości przyjęcia pozycji
leżącej. I nieba błękitnego nade mną, najlepiej takiego z chmurami lub
chmurkami, w które niczym Dyzio Marzyciel mogłabym się wpatrywać. A jeszcze bardziej
nieba nocnego z Wielkim Wozem i tym mniejszym zresztą też.
To nie była tylko muzyka. To były obrazy
z muzyką połączone, albo, jak kto woli, muzyka złączona z obrazami. Synestezja
absolutna. Widzieć dźwięki to niezwykle
odczucie. Aż strach pomyśleć, że, w
wirze powakacyjnych obowiązków, mogłam ten koncert przegapić.
To już 37 wydarzenie na Scenie Przystanku
Choszczówka. Mam nadzieję, że nie ma wśród
mieszkańców Choszczówki nikogo, kto by o Przystanku nie słyszał. I że tylko nieliczni nigdy się na Przystanku nie
zatrzymali.
Może by Szanowny Zawiadowca Przystanku Choszczówka o "leżakowym" koncercie , np. wiosennym, pomyślał?
OdpowiedzUsuń