Powiało świętami. Zdecydowanie. W Galerii B.S. zakrólowały
palmy. Ale zanim te palmy opanowały terytorium Galerii zapanowały w niej zboża
wszelakie, bambusy, bazie, tuje i bukszpan. Wszystko co do wykreowania palm
jest niezbędne. Od strony Matki Natury. Była też reprezentacja przemysłu
papierniczego, czyli krepa i krepina. I jeszcze
sznureczki wszelakie, tasiemki, druciki i coś czego nazwy nie pamiętam,
ale zaraz poszukam jej w necie. Już wiem. Była jeszcze rafia w różnych
kolorach. I z tej różnorodności, a jak kto woli – z tego bałaganu, powstały
palmy urokliwie, o czym każdy może się przekonać zerkając na fotografie.
Co roku na pamiątkę wjazdu Jezusa do
Jerozolimy przygotowywane są w wielu rejonach świata palmy wielkanocne. Z najróżniejszych
surowców: z trzciny, z wierzby, z żywych bądź suszonych kwiatów, a także z tych
sztucznych, z ziół, zbóż, z bukszpanu itp. W Niedzielę Palmową palmy są
święcone. Odbywają się też procesje z palmami. Po raz pierwszy miało to miejsce
w IV wieku w Jerozolimie. W Polsce
zwyczaj ten sięga XI wieku. Tyle Ciocia Wikipedia.
Palmy są ładne i ładniejsze, małe i większe. Na Kurpiach robi
się je z pni młodej jodły lub sosny. Górale przygotowują palmy z witek
wierzbowych, czyli z bazi, ale również z wikliny i gałęzi innych drzew, np.
leszczyny. Niezwykle bogate były i pewnie są palemki wileńskie. Papier, trawy,
kłosy zbóż, witki wierzbowe i różnorodne suszone kwiaty. Sztuczne kwiaty, wykonane z papieru, to
tradycja stosunkowo nowa, rozpowszechniona w XX wieku.
Niełatwo jest zrobić palmę gustowną i ładną. Ale za to, jaka
wielka jest końcowa satysfakcja, nawet jeśli tylko w połowie udało się sprostać
tym wymaganiom. Mnie, przy okazji palm robienia, zachwyciła krepa (krepina?) i
zafascynowała sztuka kreowania z tejże krepy (zwanej też włoską) kwiatów
przeróżnych. Krepo-krepina w dotyku przypomina marszczoną bibułę, taką, z
której w dzieciństwie robiłam łańcuchy na choinkę, jest jednak bardziej sztywna
i bardziej gruba, i w związku z tym można ją wspaniale formować, nadawać jej
nawet bardzo wymyślne kształty. W dodatku trwale te kształty później zachowuje.
Nauczyłam się robić trzy rodzaje kwiatków, sztuki formowania dwóch innych,
niestety, jeszcze nie opanowałam. Przyszłość przede mną.
A przy okazji: z palmą należy poczynać sobie ostrożnie. Warto
palmie zaufać, ale lepiej się jej nie narażać. Tradycja mówi, że jeśli ktoś ma
poświęconą palmę w domu, to nic mu nie grozi. Na cierpienie gardła – też najlepsza
palma, a konkretnie łykanie bazi. No i najważniejsze, za żadną cenę nie
wyrzucajcie palmy na śmietnik, bo ściągniecie na siebie nieszczęście. Jeśli już
musicie się palemki pozbyć – spalcie ją.
U mnie w domu zawsze pali się palmę:)
OdpowiedzUsuńJa akurat tego zwyczaju z domu nie pamiętam. Paliło się gałązki przynoszone z procesji Bożego Ciała. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWprawdzie w życiu nie robiłam zawsze kupne :) Ale mam jedyną maleńką z takiej twardszej bibuły ...jest przepiękna 😍
OdpowiedzUsuńA wszystkie inne zawsze się paliło ale nie dlatego że nieszczęście ;) tylko raczej z szacunku ...no bo jednak poświęcona :)
Zgadza się. O o święcenie z reguły chodzi.
OdpowiedzUsuń