czwartek, 22 marca 2018

PALMY WIELKANOCNE



Powiało świętami. Zdecydowanie. W Galerii B.S. zakrólowały palmy. Ale zanim te palmy opanowały terytorium Galerii zapanowały w niej zboża wszelakie, bambusy, bazie, tuje i bukszpan. Wszystko co do wykreowania palm jest niezbędne. Od strony Matki Natury. Była też reprezentacja przemysłu papierniczego, czyli krepa i krepina. I jeszcze  sznureczki wszelakie, tasiemki, druciki i coś czego nazwy nie pamiętam, ale zaraz poszukam jej w necie. Już wiem. Była jeszcze rafia w różnych kolorach. I z tej różnorodności, a jak kto woli – z tego bałaganu, powstały palmy urokliwie, o czym każdy może się przekonać zerkając na fotografie.


Co roku na pamiątkę wjazdu Jezusa do Jerozolimy przygotowywane są w wielu rejonach świata palmy wielkanocne. Z najróżniejszych surowców: z trzciny, z wierzby, z żywych bądź suszonych kwiatów, a także z tych sztucznych, z ziół, zbóż, z bukszpanu itp. W Niedzielę Palmową palmy są święcone. Odbywają się też procesje z palmami. Po raz pierwszy miało to miejsce w IV wieku w Jerozolimie.  W Polsce zwyczaj ten sięga XI wieku. Tyle Ciocia Wikipedia. 

Palmy są ładne i ładniejsze, małe i większe. Na Kurpiach robi się je z pni młodej jodły lub sosny. Górale przygotowują palmy z witek wierzbowych, czyli z bazi, ale również z wikliny i gałęzi innych drzew, np. leszczyny. Niezwykle bogate były i pewnie są palemki wileńskie. Papier, trawy, kłosy zbóż, witki wierzbowe i różnorodne suszone kwiaty.  Sztuczne kwiaty, wykonane z papieru, to tradycja stosunkowo nowa, rozpowszechniona w XX wieku. 


Niełatwo jest zrobić palmę gustowną i ładną. Ale za to, jaka wielka jest końcowa satysfakcja, nawet jeśli tylko w połowie udało się sprostać tym wymaganiom. Mnie, przy okazji palm robienia, zachwyciła krepa (krepina?) i zafascynowała sztuka kreowania z tejże krepy (zwanej też włoską) kwiatów przeróżnych. Krepo-krepina w dotyku przypomina marszczoną bibułę, taką, z której w dzieciństwie robiłam łańcuchy na choinkę, jest jednak bardziej sztywna i bardziej gruba, i w związku z tym można ją wspaniale formować, nadawać jej nawet bardzo wymyślne kształty. W dodatku trwale te kształty później zachowuje. Nauczyłam się robić trzy rodzaje kwiatków, sztuki formowania dwóch innych, niestety, jeszcze nie opanowałam. Przyszłość przede mną. 


A przy okazji: z palmą należy poczynać sobie ostrożnie. Warto palmie zaufać, ale lepiej się jej nie narażać. Tradycja mówi, że jeśli ktoś ma poświęconą palmę w domu, to nic mu nie grozi. Na cierpienie gardła – też najlepsza palma, a konkretnie łykanie bazi. No i najważniejsze, za żadną cenę nie wyrzucajcie palmy na śmietnik, bo ściągniecie na siebie nieszczęście. Jeśli już musicie się palemki pozbyć – spalcie ją.

4 komentarze:

  1. U mnie w domu zawsze pali się palmę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja akurat tego zwyczaju z domu nie pamiętam. Paliło się gałązki przynoszone z procesji Bożego Ciała. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprawdzie w życiu nie robiłam zawsze kupne :) Ale mam jedyną maleńką z takiej twardszej bibuły ...jest przepiękna 😍
    A wszystkie inne zawsze się paliło ale nie dlatego że nieszczęście ;) tylko raczej z szacunku ...no bo jednak poświęcona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadza się. O o święcenie z reguły chodzi.

    OdpowiedzUsuń