poniedziałek, 16 lipca 2018

Niby Mazury, a prawie Warmia


Niby Mazury, a prawie Warmia. Niedaleko Pasymia, nad czystym i rozległym jeziorem Leleskim. Ptaki śpiewają, ludzie gadają.  Południowa sjesta, która koi ciszą, upragnioną po porannym zbiorowym koszeniu traw. Wiaterek momentami chłodny, więc i woda w jeziorze może nieprzyjemnie zaskoczyć. Ryzykować? Kapać się czy nie kąpać?


Pytanie, póki co, nierozstrzygalne, bo nie siedzę na brzegu jeziora, tylko na werandzie i tłukę w klawiaturę. Zajmę się zatem sprawami ważniejszymi, np. kwestią , czy tu, gdzie siedzę, są prawdziwe Mazury?  
Problem w tym, że Mazury przez całe życie kojarzyły mi się z Wielkimi Jeziorami. I z żeglugą, której posmakowałam dzięki Bratu i Bratowej. Najpierw opowiadali, jakie to wspaniałe, potem pokazali, a jeszcze później tolerowali na pokładzie. Urzekły mnie na zawsze morskie akweny jezior Mamry i Śniardwy. Żagle bielejące, gdzie tylko wzrok podąży. Szanty śpiewane przy ogniskach.  Osiecka i jej szalone towarzystwo, nie tylko ci „piękni trzydziestoletni”. Leśniczówka Pranie, według mnie nieźle  opisana przez żonę Gałczyńskiego, Natalię,  w jej mało dzisiaj znanej powieści dla dziewcząt  „Kasia i inne”. Paukszta i jego „Zatoka Żarłocznego Szczupaka”. I moje ukochane  „Wakacje” Putramenta, opowiadające o tym, jak z grupy smarkatych nieudaczników wyrastają, po licznych perypetiach, żeglarze.  Malownicze Nidzkie. Łagodne Jagodne. Ukochane Ruciane. Giżycko, które wygrywa, w naszym rodzinnym rankingu mazurskich miast, z Mikołajkami.  
I oto, pewnego razu odkryłam, że Mazury są również bliżej Olsztyna, że Mazury to także  Ostróda, i Pasłęk, i Morąg, i Iława, i Szczytno, i Pasym, i Warchały, i Jedwabne,  i Narty, a nawet Nidzica . Tyle, że to Mazury nieznane jako Mazury. Jest jakaś niewiedza, każąca stawiać pytanie: czy te Leleszki to już Warmia? 
  
A zatem, rozstrzygam raz na zawsze wszelkie wątpliwości: geograficznie i historycznie rzecz ujmując  tu gdzie siedzę są Mazury. Ale tuż obok, na rzut beretem, jest Warmia, aż po morze. Dwie wspaniałe krainy  - kiedyś razem, potem oddzielnie, teraz znów razem.  Myślę o ich skomplikowanej historii, o ewangelickich Mazurach i katolickiej Warmii, o dawnych Prusach Wschodnich i polskich zamkach biskupich, o mazursko-warmińskiej ziemi, z pięknymi lasami, polami i jeziorami. O trudnej tożsamości jej mieszkańców.   
A wokół ptaki coraz leniwiej śpiewają, ludzie coraz ciszej gadają. Południowa sjesta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz