Na peronie spotykam rozczarowanych grzybiarzy. Grzybów w lesie brak. Dowiaduję się, że nawet opieńków nie ma. Ani gąsek, ani muchomorów. Dramat. Kiedyś o tej porze były, dziś nie ma. Susza, panie, susza.
Pan
Grzybiarz dyskretnie pociąga łyk piwa z puszki. Pani Grzybiarz, a może
Grzybiarzowa, nie jest z tego zadowolona. Niby racja, w miejscach publicznych
„pić zakazano”. Poza tym przyjechali na grzyby, nie na piwo. Tyle, że piwo
jest, a grzybów nie ma.
- Ja akurat
świetnie pana rozumiem – chciałabym powiedzieć. – Trzeba
się jakoś uspokoić.
A poza
tym, wiadomo, piwo z rana jak śmietana. A to rano przecież. Siódma rano.
Nic jednak nie mówię, bo musiałabym się przyznać, że nie tylko
podsłuchuję, ale i podglądam. Z drugiej strony – miejsce publiczne, a Państwo
Grzybiarze dość gromko wymieniają poglądy.
Na
szczęście na peronie są odważniejsi ode mnie obywatele. A konkretnie odważniejsza
obywatelka, wyraźnie zainteresowana tematem. Chciałaby wiedzieć, czy
rzeczywiście nic nie udało się zebrać.
- Nic nie
było? – pyta, a po uzyskaniu twierdzącej odpowiedzi, że nic,
stwierdza:
- To przez
Czajkę. Cała woda uciekła. A tu przecież piasek. Podlewam i podlewam w ogródku
i ciągle sucho. Co dopiero w lesie. Po tamtej stronie torów trochę
lepiej. Ale po tej – szkoda gadać. Upały, upałami, ale to przez Czajkę.
Mieszkanka
Choszczówki wspomina wspaniałe czasy dla zbieraczy grzybów. Wzdycha, jak to
kiedyś dobrze się w lesie działo. A teraz? Naprawdę tak beznadziejnie? I to u
nas? W naszej Choszczówce?
- Nawet
kani nie znaleźliście ? – dopytuje.
- Były,
mamy sześć – ożywia się Pani Grzybiarz, a może
pani Grzybiarzowa.
– Bardzo ładne.
- Ale na
kaniach to trzeba się znać – stwierdza kategorycznie
mieszkanka Choszczówki. - Sąsiad od dziecka w lesie
wychowany, a i tak…
Nie
dosłyszałam wszystkiego. Zapowiadali pociąg i zagłuszyli narratorkę. Na pewno
były w opowieści kanie, które okazały się nie być kaniami, no i :
- Do dziś
się leczy – to akurat usłyszałam.
Pociąg
podjechał. Zgodnie do niego wsiedliśmy. Ja z mocnym postanowieniem, że kań jeść nie będę, nawet wtedy, gdyby wszyscy mnie zapewniali, że te kanie są na
pewno kaniami.
Susza. Dotknie nie tylko grzyby. Dotyczyć to będzie wielu podstawowych produktów żywnościowych. Grzyby można zastąpić hodowlą pieczarek, ale..."chleba naszego powszedniego...może brakować.
OdpowiedzUsuńNiestety. Odczujemy to nie tylko w Polsce.
OdpowiedzUsuń