Jezioro, nasze,
mazurskie, wygląda olśniewająco. Zwłaszcza, nomen omen, w słońcu. W te piękne
letnie dni w niczym, jeśli chodzi o aparycję, nie ustępuje Adriatykowi. A w
dodatku jest od Adriatyku cieplejsze. I, co bardzo ważne, nie jest słone.
Donoszę, że po
kilkunastoletniej przerwie usłyszałam ponownie zdanie, które mnie kiedyś, lata
temu, mocno zachwyciło: Woda jest tak ciepła, że nie chłodzi. Wtedy
wygłosił je pewien Czech szukający ochłody w praskim basenie; teraz -
dżentelmen, goszczący na sąsiedniej działce, który w niedzielny poranek, z
ewidentnymi objawami „postpiwnego” kaca (nietrudno zgadnąć, skąd to wiem),
skoczył w nurty naszego jeziora. Rzeczywiście w takiej wodzie kaca się nie
wyleczy, można za to w niej siedzieć i leżeć, pływać i nurkować, od rana do
nocy, i ciągle za mało. ROBIĘ TO ZATEM PRACOWICIE, BO NIGDY NIE WIADOMO, KIEDY
SIĘ TAKIE CIEPŁE MAZURSKIE LATO POWTÓRZY.
Ciepła woda, ale żar z nieba ledwie można wytrzymać, więc tylko w cieniu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam