poniedziałek, 26 listopada 2018

KONIEC JESIENI NA CHOSZCZÓWCE

To się widzi, to się czuje. Koniec jesieni. Choszczówka wygląda jak zmokła kura. Pod stopami ścielą się czerniejące od zimna i wilgoci liście. Niektóre złośliwie podstawiają nogę przechodniom. Zwłaszcza spieszącym na poranne pociągi. Można wywinąć na liściowym poślizgu bardzo atrakcyjnego dla postronnych kozła. 
Okna domów dziwnie szare, nawet po zapaleniu świateł. Dachy błyszczą od deszczu, a z kominów unoszą się dymy. Dymek od sąsiada jak zwykle atakuje moje okno na poddaszu. Albo okno za wysoko, albo komin sąsiada za nisko. Trzeciej opcji nie ma. To znaczy jest. Wiatr wieje ze złej strony.
Listy  znowu  zmokły.
- Skrzynka przecieka – twierdzi mąż.
-Dobrze chociaż, że dach nie przecieka – odpowiadam.

Do lasu chodzi się rzadziej. Błoto, błoto i jeszcze raz błoto. A na głowę kapie. W końcu koniec jesieni.

Powiesiliśmy na drzewku w ogródku kule z ziarnem dla ptaków. No i mamy gości. Głównie sikorki. Tempo konsumpcji przerażające. Trzeba będzie dokupić ziarna. O to przecież jeszcze nie zima.

1 komentarz: