czwartek, 7 lutego 2019


Czy na Choszczówce jest smog? Skądże. My tu mamy bardzo zdrowe powietrze. Ogrody, lasy. Daleko od centrum. Jeśli smród dobiegający od czasu do czasu ze strony Oczyszczalni nie ma znamion smogu – to pytanie staje się retoryczne. Smogu nie ma.
Tyle, że ja czuję smog. A dokładniej: czuję dym, spaleniznę, sadzę.  Mniej więcej takie są to zapachy jak po zalaniu ogniska wodą. Patrzę podejrzliwie na kominy sąsiadów. Na swój nie patrzę, jako że w tym sezonie w kominku nie palimy.

Przeczytałam, a była to wypowiedź bardzo mądrego człowieka, profesora Witolda Ciesielskiego, chemika, kierownika Zakładu Analizy Instrumentalnej na Uniwersytecie Łódzkim, że smog w zasadzie nie ma wyrazistego zapachu, że nie śmierdzi.  Jak zaczynamy go naszymi nosami wyczuwać, to oznacza, że stężenie zanieczyszczeń jest już bardzo duże.

Po spacerze katar się nasila? Głowa boli i kaszelek narasta? Niemożliwe. Przecież my tu mamy przewiew, nawiew. A jednak. Coraz częściej myślę sobie, że rację mają ci, którzy twierdzą, że przedmieścia latem pachną, a zimą śmierdzą.

Smog zimowy jest szary i na Choszczówce, przyznać trzeba, bywa szaro.

Sąsiadka na te moje rewelacje reaguje niedowierzeniem. I na te o smogu wewnątrz domu, i na te o smogu na zewnątrz.  

- Jak to? Przecież palimy drewnem. Co to ma do smogu?
Pokazuję jej stosowne doniesienia, z których wynika, że ma, ale nadal nie wierzy. I dorzuca kolejne polano do ognia.
- No to wyjdź na podwórko, jak nie wierzysz proponuję. - I powdychaj co nieco.
- To z palenia węglem – stwierdza. - Drewno nie daje takiego dymu.

Na dwór jednak nie wychodzi. Nie chce konfrontacji?

Ilu z nas ma kominki? Dane z 2016 r. mówią, o tym, że jest ich w Warszawie około 30 tysięcy, ale tak naprawdę nikt ich nie policzył.  

Ciekawe, kiedy przyjdzie nam zaśpiewać: Dziś prawdziwych kominków już nie ma, bo czy warto ich dymem się truć? 

Specjaliści twierdzą, że regularne dogrzewanie się kominkiem jest niebezpieczne. Ustawa antysmogowa może nam kominki odebrać. W Krakowie, jak donoszą media, przyjęto uchwałę, zgodnie z którą wolno będzie w nich palić tylko do wrześnie tego roku. Czy podobne decyzje zapadną w Warszawie, na Mazowszu? I co potem? Rozebrać kominki? Wstawić do nich  stosowne atrapy? 

Jakoś by to pewnie było, „(…) tylko ognia, tylko ognia, tylko ognia, tylko ognia żal”.

Czy dałoby się jakoś ocalić kominki? Nie wiem. Póki co korzystajmy z nich rozważnie. Używajmy suchego drewna. Istnieją ponoć specjalne urządzenia, tzw.  higrometry, które pozwalają to skontrolować. Przykładamy je do powierzchni kawałka porąbanego drewna i dowiadujemy się, czy przekroczyliśmy, czy nie przekroczyliśmy normy wilgotności, która wynosi 20%.  Warto też pomyśleć o instalacji nowoczesnych wkładów kominkowych, wyposażonych w specjalne filtry. I o ich dofinansowaniu.

A na razie, drodzy Sąsiedzi, zadbajmy o pewien drobiazg, ale jak twierdzą specjaliści, bardzo ważny. Rozpalajmy ogień od góry, czyli rozpałkę kładźmy na stosie drewna, a nie pod spodem. Ponoć nie tworzy się wtedy sadza. Zdrowiej, no i czystsza kominkowa szyba.

1 komentarz:

  1. Hello Ewa
    Interesting Article ! I also look for buying a house in Choszczówka
    but somebody told me there is a lot of bad smell from the Czajka Water Treatment plant
    Is is that bad and will the government do something about it ?
    There are many nice houses for slae there at a good price but Im worried about the Chajka problem
    How do you see this ?

    OdpowiedzUsuń