Basia Stępniak – Wilk. Lublinianka mieszkająca na stałe w Krakowie, a z nią trzech znakomitych muzyków: Jasiek
Kusek – fortepian, a właściwie prawie fortepian, Paweł Solecki – fagot,
melodica, cajon, i coś tam jeszcze, Michał Braszak – kontrabas. Koncert w Dzikim Zakątku.
Kolejna odsłona Sceny Przystanku
Choszczówka.
Marzył się Blażejowi Małczynskiemu, Głównemu Zawiadowcy Przystanku, koncert z udziałem Basi Stępniak - Wilk. Marzył się jej występ wielu bywalcom Przystanku.
"Marzy ci się bombonierka/Taka jak ja/Niby
nic, a jednak zerkasz/Jak się dostać do pudełka/Odkryć tajemnicę słodką/Delikatnie
zdjąć złotko”. No i jest. Udało się. Wysiadła Basia Stępniak – Wilk na
naszym Przystanku. Zajrzeliśmy do bombonierki.
Trudno mi
o tym koncercie pisać, bo już sama nie wiem, które piosenki Artystki usłyszałam na tym koncercie, a które znam od zawsze. Piosenka autorska – i słowa, i muzyka
należy do śpiewającej. Czasem tylko czynione są w tym zakresie jakieś odstępstwa.
Było
muzycznie wspaniale. Poetycko też wspaniale było. Po prostu siedziało się i
słuchało. I wychodzić się nie chciało.
Artystka śpiewała,
ale też rozmawiała z publicznością. Ciekawie i dowcipnie. Tworzyło to kameralną
atmosferę, co biorąc pod uwagę rozmiar sali i liczbę słuchaczy, łatwe nie było.
I jeszcze jedna obserwacja. Twórczość Basi Stępniak – Wilk działała niezależnie
od płci słuchacza. Wsłuchani byli wszyscy: i panie, i panowie. Panowie wręcz oczarowani. Ja też.
„Po co mi te obce kraje, co nie
tęsknią za mną wcale”. Też tak myślę. Podoba mi się: „Niegotowa
bossa nowa nie gustuje w nowych modach, zamiast w nuty patrzy w dal, nie ma
nic, a wszystko ma”. Podejrzewam tak samo: „Pewnie okaże się u schyłku, że to, co mam po wielkiej walce, mieć
mogłam całkiem bez wysiłku, bez stosów straceń i utarczek…”. I tak przez
cały koncert. Porządkowanie własnych przemyśleń i uczuć.
Nawet w
kwestii odchudzania mam podobne zdanie co Basia Stępniak – Wilk. I równie silną
potrzebę poruszania tej kwestii. A dowcip: „Co
to jest pingwin? Jaskółka, która jadła kolacje po osiemnastej” - bardzo mi
się podobał. I, sądząc po zbiorowym wybuchu śmiechu, nie tylko mi.
P.S.
Przekorna
ta nasza publiczność. Taka z nas psuja. Basia Stępniak – Wilk zaplanowała
wykonanie serii piosenek z porami roku związanych. Najpierw było o jesieni.
Potem o zimie. Po czym było tak, mniej więcej tak:
- Jaka
pora roku następuję po zimie?” – pyta Artystka.
– Lato –
odpowiada dość zgodnie publiczność.
- Nie,
proszę państwa. Jeszcze raz. Jaka pora roku jest po
zimie?
No, po zimie jest.. – Artystka nie rezygnuje.
Publiczność
jest twarda i odpowiada:
- Lato.
- Proszę
państwa, nie sądzicie chyba, że jestem aż tak błyskotliwa, by za każdym razem znaleźć ripostę.
Powtórzmy pory roku: wiosna, lato, jesień, zima. Po kolei: wiosna, lato,
jesień, zima.
Publiczność
grzecznie, chóralnie, powtarza.
- No to
proszę powiedzieć: co jest po zimie?
- Lato –
odpowiedź z sali jest niezmienna.
Artystka
rezygnuje. Informuje zebranych, że po zimie następuje wiosna. I śpiewa o tejże
wiośnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz