Warsztaty tkackie w Galerii B.S.
ruszyły. Krosien póki co nie było, ale były różnorodne ramki tkackie. Były też
narzędzia, akcesoria niezbędne przy tkaniu, nawet dla tych początkujących
tkaczek: grzebienie (kompletna ich nazwa to „grzebienie do dobijania), czółenka
(póki co płaskie), haczyki. No i wełenki, sznurki, nici.
No i zaczęło się tkanie. Pierwsze
sploty. Dwa ciągi nitek ułożonych do siebie prostopadle, przeplatających się
wzajemnie. Jeden ciąg to osnowa, drugi to wątek. Za bardzo pewna nie jestem, który
jest który. Dopytam. Choć wydaje mi się, że osnowa to chyba ta część nitek
bardziej naciągnięta, konstrukcja, która ma utrzymać całość, stanowiąca
podstawę dla nici wątku, którymi cały czas się pracuje.
Już wiem, że potrzebna będzie precyzyjność, wręcz koronkowość, a także wyobraźnia kolorystyczna.
Tkactwo to jedno z najstarszych
rzemiosł. Ciocia Wikipedia twierdzi, że jego początki sięgają neolitu. To
pocieszająca wiadomość. Dali sobie radę z tkaniem w epoce kamienia (gładzonego,
co prawda, ale jakby nie było 9 tysięcy lat p.n.e.), dam sobie radę i ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz