Niestety padało i padać nie przestawało. Sąsiad wieścił od rana:
- Pewnie odwołali. Sprawdź na fejsie. Na
pewno odwołane.
Taki
nowoczesny, na fejsie. Niech sobie sam sprawdzi, bo ja sprawdzać nie zamierzam.
Byłam
pewna, że Choszczówka się nie podda. Gorzej i trudniej bywało. Byle deszcz
organizatorów tak starannie zaplanowanej imprezy sąsiedzkiej nie pokona.
Parasol, kalosze, peleryna – rekwizyty niezbędne. Gotówka w kieszeni też.
No i
miałam rację. Kramy były, a w nich: ciasta rozmaite, wędliny smakowite, itp,
czyli coś dla ciała. A obok: ceramika przepiękna, obrazki wielkiej urody, wyroby
z drewna, maskotki i zabawki, czapki i rękawiczki,
biżuteria – czyli coś dla ciała i ducha. Pchli targ też się odmeldował.
Wszystko
obejrzeliśmy. Pogawędziliśmy ze znajomymi. W stoisku Argani – Natura i Zdrowie
zakupiliśmy witaminki. U dziewczynki z magnesikami i broszkami- śliczną
truskaweczkę. W Szerdelkach – półmisek wędlin, z małosolnym jako dodatkiem. U
takiej jednej pani - śliczne rękawiczki. I jeszcze kupiliśmy dużo dużo ciasta,
również tego w wydaniu wegańskim. Obejrzeliśmy prace Anny Bełz. Odwiedziliśmy stoisko
AnFru. I, co bardzo ważne, nabyliśmy książeczkę o Kubusiu Puchatku. Za złotówkę
nabyliśmy.
Wszystko
to, niestety, w wynikającym z deszczowej aury pośpiechu. Bez smakowania chwili.
Bez smakowania również w sensie dosłownym, bo konsumpcja zakupionych specjałów odbyła
się dopiero w domowym zaciszu.
I dlatego,
wierzę, że to nie ostatnie takie spotkanie, że przed nami jeszcze niejedna ŚNIADANIÓWKA,
a zainteresowanie nią będzie wśród mieszkańców Choszczówki rosło. Ci z nas,
którzy, mimo deszczu, wpadli dzisiaj na ŚNIADANIÓWKĘ CHOSZCZÓWKĘ, już wiedzą, że
było warto i będą, mam nadzieję, jej ambasadorami.
Obraz Jill Wellington z Pixabay
Sprostowanie. Kubuś Puchatek był za 5 złotych.
OdpowiedzUsuń