niedziela, 27 września 2020

ŚNIADANIÓWKA SKĄPANA W DESZCZU


 Niestety padało i padać nie przestawało. Sąsiad wieścił od rana:

- Pewnie odwołali. Sprawdź na fejsie. Na pewno odwołane.

Taki nowoczesny, na fejsie. Niech sobie sam sprawdzi, bo ja sprawdzać nie zamierzam.

Byłam pewna, że Choszczówka się nie podda. Gorzej i trudniej bywało. Byle deszcz organizatorów tak starannie zaplanowanej imprezy sąsiedzkiej nie pokona. Parasol, kalosze, peleryna – rekwizyty niezbędne. Gotówka w kieszeni też.

No i miałam rację. Kramy były, a w nich: ciasta rozmaite, wędliny smakowite, itp, czyli coś dla ciała. A obok: ceramika przepiękna, obrazki wielkiej urody, wyroby z drewna,  maskotki i zabawki, czapki i rękawiczki, biżuteria – czyli coś dla ciała i ducha. Pchli targ też się odmeldował.

Wszystko obejrzeliśmy. Pogawędziliśmy ze znajomymi. W stoisku Argani – Natura i Zdrowie zakupiliśmy witaminki. U dziewczynki z magnesikami i broszkami- śliczną truskaweczkę. W Szerdelkach – półmisek wędlin, z małosolnym jako dodatkiem. U takiej jednej pani - śliczne rękawiczki. I jeszcze kupiliśmy dużo dużo ciasta, również tego w wydaniu wegańskim. Obejrzeliśmy prace Anny Bełz. Odwiedziliśmy stoisko AnFru. I, co bardzo ważne, nabyliśmy książeczkę o Kubusiu Puchatku. Za złotówkę nabyliśmy.

Wszystko to, niestety, w wynikającym z deszczowej aury pośpiechu. Bez smakowania chwili. Bez smakowania również w sensie dosłownym, bo konsumpcja zakupionych specjałów odbyła się dopiero w domowym zaciszu.

I dlatego, wierzę, że to nie ostatnie takie spotkanie, że przed nami jeszcze niejedna ŚNIADANIÓWKA, a zainteresowanie nią będzie wśród mieszkańców Choszczówki rosło. Ci z nas, którzy, mimo deszczu, wpadli dzisiaj na ŚNIADANIÓWKĘ CHOSZCZÓWKĘ, już wiedzą, że było warto i będą, mam nadzieję, jej ambasadorami.    


Obraz Jill Wellington z Pixabay 

1 komentarz: