Covidowa
chandra. A może jednak jesienna? Pewnie jesienno-covidowa. Dopadła mnie ta
okropna bestia. Okrutna, bezwzględna. Liście spadają z drzew. Kiedyś wydawało
mi się to wspaniałym widowiskiem. Feeria kolorów i kształtów. Dzisiaj te
opadające liście smutne mi się jakieś wydają. Wszystko przemija. Wiosna, lato.
Dzieciństwo, młodość. Zdrowie, uroda. Nadzieja na pokój na świecie. Na to, że
ludzie w końcu zmądrzeją.
Nie
ma co liczyć na jakiekolwiek typowe dla naszych choszczówkowskich jesieni
atrakcji. Scena Przystanku Choszczówka
ogłosiła lockdown. Dziki Zakątek nie
zaprosi nas w najbliższym czasie pod swój dach. Na razie przyjmuje rezerwacje
na przyjęcia komunijne Anno Domini 2021. Z zastrzeżeniem, że 15.05 to termin
niedostępny. Listopadowej oferty na wynos - na facebookowej stronie póki co
brak. I jak tu wspierać bliską sercu i ciału zagrożoną lokalną gastronomię.
Ptaki
odlatują. Ludzie odchodzą. W TV nieustannie coraz bardziej przerażające raporty
o coronavirusie. Swoistym przerywnikiem stają się doniesienia o zbrodniach, o
przestępstwach. W polityce ponuro. Na ulicach tudzież. No i te maseczki. co
prawda zmarszczek nie widać, ale oddychać trudno.
Przemieszczamy
się coraz bardziej
anonimowo. Za to bezpiecznie i altruistycznie, bo nie tylko siebie, ale i
innych chronimy.
W
lasach urodzaj grzybów. Tych trujących również. Woda w kranie jakaś
żółtawa. Koronawirus triumfuje. Coraz
więcej zachorowań. Coraz więcej ofiar. O 14.00 Premier obwieści nowe
obostrzenia. Chandra absolutna. A tu, na przekór temu wszystkiemu, a może
dzięki temu wszystkiemu, chce się żyć. Kompletny absurd.
Zdrowia wszystkim życzę i idę na spacer do lasu.
Obraz Alexandra_Koch z Pixabay
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz