Skapcaniałam ostatnio. Ogólnie skapcanieliśmy. Swoją drogą, co to
tak naprawdę znaczy? Kiedyś myślałam, że to to samo, co łażenie w kapciach,
czyli syndrom fotela, a jak kto woli Felicjana Dulskiego.
A jednak nie. Słowo pochodzi z gwary lwowskiej. Z drugiej połowy XVIII
wieku. Kapcan, zapożyczenie z ukraińskiego, znaczy kogoś niedołężnego,
nieporadnego. Na tym nie koniec, bo to była również pożyczka z jidysz, a
pierwotne źródło to język hebrajski. Rzeczownik „kabzan”, czyli żebrak. Doroszewski
też dorzuca co nieco do tych rozważań. Kapcański, kapcaństwo to niechlujstwo, niedołęstwo.
A zatem, nie skapcaniałam, tylko doskwiera mi, i to z dużą
częstotliwością, syndrom Dulskiego. Ale nie dziś. Dziś stał się cud. Byłam na długim spacerze. Naprawdę
długim i wspaniałym. Przy okazji odkryłam, jak bardzo Choszczówka z jednej
strony torów wygląda inaczej niż ta z drugiej strony. Trochę na wzór prawo- i
lewobrzeżnej Warszawy. Tylko jak tę stronność określić? Wisła płynie do
Bałtyku. I łatwo zatem stwierdzić, gdzie jest prawa, a gdzie lewa strona. A
dokąd płynie po torach Choszczówka? Do centrum Warszawy, czy też, odwrotnie, czyli tak
jak Wisła, z Warszawy wypływa?
https://staremelodie.pl/piosenka/1687/A_tu_jest_Warszawa
Prawotorowa i lewotorowa.
OdpowiedzUsuńRACZEJ LEWO- I PRAWOSTRONNA. A MOŻE JESZCZE INACZEJ?
Usuń