poniedziałek, 7 października 2024

NIEDZIELNA SCENA PRZYSTANKU

Jak na Przystanek był to termin nietypowy. Niedzielny wieczór. Pięknie oświetlony Dziki Zakątek.  Bufet zachęcający do konsumpcji. 

To niszowa muzyka – słychać w kuluarach. Może dlatego na widowni luźniej niż zwykle. No, uczciwiej będzie powiedzieć, że nieco luźniej niż zwykle. Ale to akurat lubię. Komfort siedzenia przekłada się, jakby nie było, na komfort słuchania.

O muzykach i granej przez nich muzyce Błażej Małczyński, główny zawiadowca Przystanku, napisał wszystko w ostatnim numerze Naszej Choszczówki.  Lepiej tego nie zrobię. Mogę jedynie powiedzieć, że w niczym nie przesadził. Wszystko się zgadzało.  Wystąpiła wspaniała Norweżka Ruth Wilhelmine Meyer, posiadaczka zaiste imponującej skali głosu. Przekonałam się o tym „nausznie”. Błażej Małczyński pisał, że Artystka dysponuje możliwością  wytwarzania dźwięków od 32 do 2800 herców,  co oznacza prawie 7 oktaw. Zadziwiające, zwłaszcza jak pomyślimy, że przeciętny człowiek dysponuje skalą 1,5 oktawy. Ćwiczenie śpiewu nieco nasze możliwości podwyższa, ale tylko do 2 – 3 oktaw. Nie wiem, jak Pani Meyer to robi, ale spektrum dźwięków, jakie nam zafundowała, było niepowtarzalne i piękne. Wraz z Artystką na scenie wystąpił niezawodny Grzech Piotrowski Quarter, a tym samym stworzony został fenomenalny kwintet. Takiego grania i takiego śpiewu nie da się zapomnieć. Słuchałeś, a przed oczyma przesuwały się niesamowite obrazy. Rośliny, zwierzęta, krajobrazy Laponii. Fale morskie. Lodowce.

Nie potrafię ocenić, ile w tym graniu i śpiewaniu było improwizacji, ile planu i starannego przygotowania, ale było to po prostu bardzo dobre. A w każdym razie mnie się bardzo podobało.

I dlatego niech żałują ci, którzy na koncercie nie byli.  

Obraz Sara z Pixabay

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz